"Renaissance" jest animacją schematyczną, nudną, momentami niepotrzebnie zawiłą, a co najgorsze, dość przewidywalną.
Scenariusz nie jest wysokich lotów. Za dużo tu namnożonych postaci i niepotrzebnych wątków. Twórcom w wielu momentach zabrakło pomysłów na właściwie poprowadzenie akcji. Innowacji też nie ma co szukać. Sam finał jest rozczarowujący, przewidywalny i banalny. Wstyd, bo tak słaby film od strony fabularnej, mógł zostać zrobiony w Hollywood, ale to przecież jest produkcja europejska, która na dodatek w zamyśle twórców miała być niezwykle ambitnym tworem. Nic z tego jednak nie wyszło.
Jakby tego było mało, postacie czasami poruszają się bardzo nienaturalnie, co niestety od razu rzuca się w oczy i mocno razi podczas oglądania.
Jeżeli coś jest naprawdę dobre w tym filmie, to niewątpliwie oprawa graficzna. Czerń i biel oraz klimat filmu noir. Szkoda tylko, że zabrakło pomysłów, a co za tym idzie, ciekawej historii. W sumie, jak dla mnie, 14 mln€ wyrzucone w błoto i 6 lat zmarnowanej pracy.
Podzielam Twoją opinię w 100%. Człowiek siedzi i jedyna myśl jaka się w głowie tłucze to: "kiedy będzie koniec???" A tak fajnie się zapowiadał;/
Rzecz gustu.ja jestem zachwycona nic dodać nic ująć.
W hollywood to by Ilona okazała się biedną porwaną geniuszką Klaus psychopatą A Caras supermenem od zawsze zło by poniosło zasłużoną karę i wszyscy by żyli długo i szczęśliwie.
Tymczasem nie ma tu bohaterów idealnie dobrych ani idealnie złych.Nikt nie jest idealny.Nikt nie jest przesiąknięty złem.To jest wspaniałe w tej animacji-kino przyzwyczaiło mnie do rygorystycznego podziału ról dobro/zło.
Jeśli pan "Każę moim ochroniarzom cię bić, potem podręczę cię zdjęciem twojego dziecka, a potem będę się histerycznie i złowrogo śmiał" przywódca Avalonu nie jest przesiąknięty złem, to chyba oglądałyśmy inne filmy.
Myślę, że ten film miał po prostu wytyczyć nową drogę w animacji. Jak to często bywa ucierpiała na tym fabuła. Podobnie było w przypadku Beowulfa. Dają 8/10 bo pytanie pt. "Czy nieśmiertelność jest zła?" dało mi do myślenia. Zresztą fabuła choć dość wtórna i schematyczna smakuje dobrze. Porównałbym to do jednodniowej bułki, która mimo, iż nie jest ani świeża, ani chrupiąca to jednak smakuje lepiej aniżeli świeżo upieczony chleb.
Jeśli ktoś mi powie, że przewidział, iż Karas pod koniec zastrzeli Ilonę, to z miłą chęcią popukam się w czoło, uśmiechając się ironicznie przy tym :P Film co prawda miał słabe momenty, zarówno od strony treści (parę motywów znanych już z miliona innych filmów) jak i technicznych (choć i tak przez większość czasu obraz był bardzo klimatyczny), nie był może hiperoryginalny, ale za to od pewnego momentu oglądałem go z rosnącą przyjemnością. Co niestety nie przytrafia mi się ostatni zbyt często :(