Recenzja filmu

Renaissance (2006)
Christian Volckman
Jerome Causse
Leslie Woodhall

Miasto grzechu

Wystarczy rzut okiem na plakat, by przywołać cały wachlarz skojarzeń z innymi produkcjami ostatnich lat. "Sin City" Roberta Rodrigueza, jego pierwowzór (komiks Franka Millera) czy gry
Wystarczy rzut okiem na plakat, by przywołać cały wachlarz skojarzeń z innymi produkcjami ostatnich lat. "Sin City" Roberta Rodrigueza, jego pierwowzór (komiks Franka Millera) czy gry komputerowe, takie jak "Max Payne". "Renaissance" jest jednak przede wszystkim powrotem do noir, jeszcze bardziej konsekwentnym od wyżej wymienionych dzieł. A ponieważ akcja ma miejsce w przyszłości, trudno nie wspomnieć "Łowcy androidów" Ridleya Scotta. Obrazowi Christiana Volckmana daleko do tej klasyki, ale z pewnością bliżej niż innym zapatrzonym w gatunek produkcjom ostatnich lat. A równocześnie jest to faszynująca animacja udowodniająca, że techniki komputerowe pozwalają dzisiaj na osiągnięcie niesamowitych rzeczy.

Scenarzyści przenoszą nas o niecałe pięćdziesiąt lat w przyszłość do futurystycznego Paryża, którym niepodzielnie, choć nieoficjalnie, rządzi wszechobecna korporacja Avalon, skutecznie propagująca w społeczeństwie kult piękna, które – jak twierdzi – może zapewnić. Gdy w tajemniczych okolicznościach znika pani naukowiec pracująca dla molocha, prokurator decyduje się zlecić jej odnalezienie najskuteczniejszemu glinie w paryskiej policji, Karasowi (o głosie Daniela Craiga). Ten nie tylko szuka pięknej pani doktor, ale i "pociesza" jej równie urodziwą siostrę i odkrywa rzeczy, które niekoniecznie miały ujrzeć światło dzienne. Po drodze jest jeszcze zawieszenie w obowiązkach i ładny stosik ciał, czyli kino noir jak z definicji. Można by zarzucić twórcom lekką nieświeżość, ale nie o oryginalność historii tu chodzi, bo ta jest z założenia nastawiona na powielanie gatunkowych schematów.

Siła filmu Volckmana jest niemal w całości wsparta na stronie wizualnej, której efektowność powala. Oryginalną animację reżyser zręcznie wykorzystuje w służbie opowiadanej historii. Konstruowane z pietyzmem godnym jubilera ujęcia zagęszczają akcję i podkreślają emocje bohaterów. Film jest niemal w całości dwukolorowy. Dosłownie. Czerń, śnieżna biel i minimalne ilości szarości tworzą w "Renaissance" niespotykanie wysmakowaną wizję pesymistycznej przyszłości, która przewyższa kunsztem nawet tą z "Sin City". Takie kontrastowanie wybitnie pasuje do konwencji kryminału, a dodać do tego pomysłowe zdjęcia Paryża pełnego nowoczesnych budowli i zestawień "starego" z "nowym", to otrzymamy jeden z najciekawszych światów przedstawionych w filmie ostatnich lat.

Tyle w kwestii tła, na którym snują się detektywi w prochowcach, tajemniczy gangsterzy i prawdziwe kobiety fatalne. W "Renaissance" nie sposób oprzeć się doskonale zarysowanym postaciom uosabiającym kanony kina noir. Głównym bohaterem jest nieprzekupny, super skuteczny glina, kapitan Barthélémy Karas. Twardziel, którego jednak stać na odrobinę ludzkich uczuć. W otwierających film scenach reżyser zapoznaje nas z sylwetką bohatera. Najpierw koszmar z przeszłości: mężczyzna był więziony przez bliżej nieokreślony gang. Później jedna z policyjnych akcji, podczas której Karas wchodzi mimo zakazu przełożonych do budynku zajętego przez bandziorów trzymających na muszce jakiegoś malca. Wymiana spojrzeń, odgłosy wystrzałów i już koroner zapina worki z ciałami szumowin. Na koniec ujęcie kapitana, jak obejmuje biednego dzieciaka. Do galerii twórcy dodali jeszcze dwie femme fatale, które w przeciwieństwie do zdjęć, z czernią i bielą mają niewiele wspólnego. Bohaterowie uzupełniają brak szarości w obrazie.

Ciekawy jest sposób w jaki film trafił do Polski. Dystrybutor Monolith Plus zdecydował się wprowadzić w życie "tajny projekt", w którym cztery tytuły zostaną rozpowszechnione w naszym kraju każdy w... jednej jedynej kopii krążącej między wybranymi kinami. Zaskakująca decyzja zważywszy na to, że "Renaissance" miałby spore szanse, by nieźle sobie na kinomanach zarobić. "Sin City" wszak, pomimo wyższej granicy wiekowej, strat nie przyniosło.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od czasu złamania standardów aktorskich przez Szekspira rzadko spotykamy bohaterów całkowicie dobrych... czytaj więcej
Rok 2054. W Paryżu każdy ruch i każdy gest jest kontrolowany, filmowany i skrupulatnie sprawdzany. Ilona... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones